CB- Uzywać albo nie używać - oto jest pytanie... wg jano0244

[Ferbus]

Zawsze twierdziłem, że czym dłuższa antena tym mniej zakłóceń, a więcej dobrego użytecznego sygnału no ale są tacy, którym wydaje się inaczej.
Pzdr.

Gryps z Xperii

[jano0244]

Zawsze twierdziłem, że czym dłuższa antena tym mniej zakłóceń, a więcej dobrego użytecznego sygnału no ale są tacy, którym wydaje się inaczej.

Hmm...
Jeśli chodzi o zależność, którą sprawdzałem, można by ją sobie przedstawić obrazowo w następujący sposób:
Źródło sygnału (szum przetwornicy) znajduje się tak blisko anteny CB, że ma po detekcji (prawie) taką samą amplitudę, niezależnie od długości zastosowanej anteny. W przypadku sygnałów użytecznych, odbieranych przez antenę CB, ich amplituda po detekcji jest wprost proporcjonalna do długości anteny.

Z tego uproszczonego wywodu wynikałoby przy okazji, że dłuższa antena zbierze z odległego eteru więcej sygnałów o częstotliwościach z zakresu odbieranego przez radio CB, a więc i przy okazji więcej zakłóceń. Wszystko to trafi do detektora, wzmacniacza, a w końcu do naszych uszu.

[thinkpad]

Wystarczy poskładać prosty układ obniżający napięcie z 13V na 5V stratnie, bez przetwornicy i pozbędziesz się szumów zupełnie, inwestycja w antenę nie była potrzebna...

[jano0244]

Przy całej tej mojej teorii, to nie była inwestycja lecz zachcianka.

[jano0244]

Ostatnio postanowiłem przeprosić starego Yosana Pro120 i dałem odpocząć nieco Taylorowi. Niestety, wytrzymałem tylko 1 dzień. Zbyt mocno przyzwyczaiłem się do jakości głosu wydobywającego się z tego radia. Mój głośnik Nokii nie potrafi przetworzyć sygnału Yosana na choć zbliżony do jakości tego, co wypuszcza z siebie Taylor. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stałem się aż tak wybredny.
Szybko wróciłem do Taylora, nawet zrobiłem dla niego prezent.

Po konsultacji z Przemkiem nabyłem zewnętrznego rf-gaina, czyli tego, czego w moim Taylorze czasem brakowało.
Pierwsza jazda testowa skończyła się niepowodzeniem, gdyż nieprzytwierdzone do niczego pudełko latało jak Żyd po pustym sklepie, a dodatkowo widok nieporządkowanych kabli zasilających działam na mnie jak płachta na byka. W tych warunkach sprawdzenie działania okazało się niemożliwe.
Założyłem więc, że urządzenia zadziała poprawnie i postanowiłem wykonać trochę modyfikacji i zamontować je, jak Pan Bóg przykazał.
Pierwszym problemem było wykombinowanie metody zasilania urządzenia. Taylor podłączony jest do zasilania na stałe przez wyprowadzone z instalacji złącze konektorowe. Z tego samego punktu miał być zasilany również rf-gain, lecz w odróżnieniu od radia nie posiada on fabrycznie własnego wyłącznika. Aby go wykonać zamontowałem obok pokrętła i diody LED, sygnalizującej zasilanie urządzenia, mały przełącznik dźwigniowy MT-1. Przełącznik odcina "+" zasilania. Kabelki zasilające nowym złączem podłączyłem do kabli wychodzących z radia. Pudełko rf-gain'a przymocowałem na stałe do radio w miejscu otworów głośnika.
W taki sposób uzyskałem:
1. Możliwość korzystania z radia bez rf-gain (w przypadku, gdy przełącznik jest w pozycji OFF). W takiej sytuacji sygnał z anteny przechodzi przez obydwa gniazda bez odczuwalnych strat (sprawdzono empirycznie).
2. Możliwość szybkiego demontażu radia z rf-gain po odłączeniu tylko trzech wtyczek: kabla antenowego, kabla do głośnika zewnętrznego i złącza konektorowego zasilania.

Pierwsze testy działania rf-gaina wypadły obiecująco, czyli podobnie do działania montowanego fabrycznie w radiach. Muszę jednak trochę z nim pojeździć, by dokładnie opisać swoje subiektywne odczucia. Postaram się go potestować z antenami różnych długości.

[jano0244]

Pojeździłem z zewnętrznym rf-gainem miesiąc. Czas wystarczający do testów.
Optymalne ustawienie urządzeń to:
1. Nieznacznie skręcić sq w radio.
2. Kręcić rf-gainem w lewo do momentu zadziałania bramki szumów w radio
3. W przypadku wystąpienia zakłóceń skorygować ustawienie rf-gaina.

W dość krótkim czasie udaje się prawie automatycznie dobrać takie ustawienia, że w zasadzie nie ma potrzeby zmiany ustawień w czasie jazdy.
W ten sposób można uzyskać zasięg dłuższy, niż przy ASC i nie ma charakterystycznego tszzzzzzz po każdym odebranym komunikacie.
Zauważyłem jednak, że te tszzzzzz czasem pojawia się chwilę po odpuszczeniu przeze mnie przycisku PTT.

Reasumując, zewnętrzny rf-gain bardzo fajnie uzupełnia jego brak w tak dobrym radiu jak Taylor III, a jego zakup dzięki niewielkiej cenie uważam za udany.

[jano0244]

Po pół roku zabawy z SS1200 stwierdziłem, że to nie moja bajka.
Choć nic nie wskazywało na zbliżający się dramat, to po umiejscowienie jej nawet na dużym magnesie nie byłem pewien, czy coś się kiedyś nie wydarzy.
Rozstałem się więc z nią bez żalu i już myślę o innej, lżejszej "dwumetrówce".
Może MW4000 lub Performer 1000? Mam już MW3000 z motylkiem do pochylania, więc nie wiem, czy jest sens "przedłużać" ją o ~30cm. W MW dostrzegam zalety, tj. oring uszczelniający styk z podstawą, gumę osłaniającą skutecznie śrubki regulacji promiennika. Bat może i trochę giętki, za to trudny do trwałego odkształcenia. Do tego lekkość całości i subiektywna uroda.
Hi-Power jak dla mnie wydaje się brzydszą wersją MW.
No to może Performer 1000? Z klameczką do pochylania, no i tani. Trochę jednak krótszy od HP i MW...
Na razie drapię się po (prawie) łysej główce i nie mogę się zdecydować.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że zwiększenie długości z 175 do 205 cm praktycznie nic nie zmieni, jeśli chodzi o funkcje nadawczo-odbiorcze. Chciałbym po prostu mieć ładną, dłuuuuuugą, aczkolwiek niedrogą antenę.
Wasze sugestie?

[SP9]

Tank whip

[jano0244]

Nie Wojtek, to już byłaby przesada. Mam wiadukt na wylocie z Mrągowa i wlocie do Olsztyna. 2m spoko się mieści, tank whip wątpię
Poza tym miało być tanio.

[Sahim]

Moim zdaniem lepszą antenę właśnie sprzedałeś. Albo ja mam pecha albo trwałość serii MW/HP jest mocno słaba. W trzech egzemplarzach spotkałem się z uszkodzeniem łączenia cewki z masą. Do poprawienia, ale jednak wkurzające. Z kolei rozwiązanie z klamką też jest dobre jeśli nie trzeba tej klamki za często używać. No i gwiżdże na wietrze.
Powyższe piszę z własnych doświadczeń - przy założeniu że antena codziennie demontowana z dachu, być może jeśli by je zamontować i nie ruszać - trwałość tych anten okaże się być lepsza.

U mnie na placu boju zostały właściwie tylko zupełnie nie młode już Santiago 600 i 1200. Mój tryb użytkowania jakoś nigdy im nie zaszkodził.

[jano0244]

Sahim, SS1200 ma rzeczywiście jedną poważną zaletę. Jak brudna, rozkręcić "na śrubki", pod kran, wytrzeć, złożyć i z powrotem na dach.
O gustach się nie dyskutuje, mnie zwyczajnie swoją urodą nie powaliła.
No i ta jej toporność w zestawieniu z podstawą magnetyczną.
A osiągi? Normalne, adekwatne do długości.

Moja MW3000 ma ok. 2 lat. Dość często odkręcana, zwykle jednak kładziona przez kręcenie motylkiem.
Trzeba ją dość często czyścic, zwłaszcza zimą, ale mi to akurat nie przeszkadza. Promiennik odporny na zginanie. Ogólnie antena wygląda na delikatną, ale sprawuje się b.dobrze.

[Robson__007]

A rf-gaina nadal używasz z Taylorem 3?

[jano0244]

A rf-gaina nadal używasz z Taylorem 3?

Tak

[wojteketjow]

Mam już MW3000 z motylkiem do pochylania, więc nie wiem, czy jest sens "przedłużać" ją o ~30cm. W MW dostrzegam zalety, tj. oring uszczelniający styk z podstawą, gumę osłaniającą skutecznie śrubki regulacji promiennika. Bat może i trochę giętki, za to trudny do trwałego odkształcenia. Do tego lekkość całości i subiektywna uroda.
Hi-Power jak dla mnie wydaje się brzydszą wersją MW.

Przez około rok miałem równocześnie MW3000 i MW4000.
MW4000 słyszała trochę więcej ale nie była to różnica powalająca na kolana.
Miałeś zresztą SS1200 to wiesz ile słyszy "dwumetrówka".
Ja ostatecznie zostawiłem MW4000, a MW3000 zamieniłem na T-3 27 i teraz wyraźniej słyszę różnicę

Dla mnie też Hi-Power wydaje się brzydszą wersją MW.

[jano0244]

Moja była SS1200 śmiga na aucie forumowego kolegi.
A na dachu mojego golfika już mowa antenka.
Wybór padł na Sirio Performer1000.
Dlaczego akurat taka? Zdecydowały względy praktyczne.
Pamiętam dobrze, jak zaczynałem używać Megawatta3000 ze śrubką-niekradką.
Nocne luzowanie dziwnym kluczykiem na oślep szybko zaskutkowało wytarciem się ząbków w przegubie. Dość szybko zmieniłem nieszczęsną niekradkę na motylek, ale częściowo wytarte ząbki pozostały. Użycie podkładki sprężynowej pod motylek polepszyło sytuację, jednak musiałem uważać, by dokręcać motylek dużą siłą. W przeciwnym wypadku antena zaczynała się pochylać.

Wygląda na to, że Performer1000 jest pozbawiony tej wady. Przegub zaciska się na stożku, co przy braku ząbków pozwala na ustawianie anteny w dowolnej pozycji. Solidny zacisk z solidną klamką nie wymaga używania dużej siły. Cały ten patent naprawdę bardzo mi się podoba.
Antenka tania, lekka, zgrabna, przy tym nie bardzo rzucająca się w oczy.
Głęboko i pewnie wkręca się na gwint podstawy.
Chyba tego właśnie potrzebowałem.
Z powodu braku czasu wykonałem jedynie szybki pomiar SWR-miarką.
Promiennik wsunięty do końca, a jednak wciąż zbyt długi.... Tylko czy naprawdę chcę ciąć antenę?
Decyzją odłożona do pomiaru przyzwoitym analizatorem.