Ełk i okolice
Moderatorzy: Hasan-Łódź, Krecik, Moderator
- misiekELBLAG
- Posty: 155
- Rejestracja: 2009-08-29, 06:50
- Lokalizacja: JO94QD
No dobra panowie i panie , może czas na jakiś spocik ? Taki zapoznawczy na początek, zobaczyć jakie zainteresowanie będzie , pogadać na wiadomy temat, mogę coś pomóc w instalacji , no sie zobaczy , wszystko z czasem przyjdzie . Narazie to chętni z forum , z czasem się znajomych zhaltuje na spoty potem na forum . Dzień - no to z doświadczenia wiem że sporo osób lata w niedzielę do ełku na giełde więc i dobra wymówka na spota , godzina 12 ( wszystko jest do ustalenia , godzina , dzień z czasem wsio wyjdzie ) miejsce , plaża miejska a konkretniej to ostatni parking na tej drodze , z tamtąd nie daleko na polane gdzie można podeiksować :P . A więc czy był by ktoś zainteresowany ?
ps. tylko odrazu mówię że nie w tą niedzielę tylko w następną bo jeszcze gips na nodze zalega :)
ps. tylko odrazu mówię że nie w tą niedzielę tylko w następną bo jeszcze gips na nodze zalega :)
nom można by było,,jakiś spocik zorganizować
było;alan 48+,78,onwa mk3-2,s9,at1000,sirio s9,mlka 145,as100,kl203 wzmacniacz,baofeng vr-5,cobra 25ltd,
jest;uniden520
+densei2002+gamma2R
alan18+densei,santiago 1200
grant+mlk-a
baza;president jack+zasilacz xbox 19A
+massen 5/8 +747wzma mocy midland,mikrofon wm61-wkładka
jest;uniden520
+densei2002+gamma2R
alan18+densei,santiago 1200
grant+mlk-a
baza;president jack+zasilacz xbox 19A
+massen 5/8 +747wzma mocy midland,mikrofon wm61-wkładka
Ełk Moniuszki - CB radio
FIRMA RADIOKOMUNIKACJA WBW ELECTRONICS POLAND S C
PILUK MAREK GRABOWSKA MAŁGORZATA
ul. Stanisława Moniuszki 16/3
19-300 Ełk, warmińsko-mazurskie
NIP 848-00-06-394
REGON 790122814
KRYMINALIŚCI I ZŁODZIEJE
Usługa: naprawa Canva 268
Efekt serwisu: rozcięte udo, siniak na szyi, ślad buta na plecach, nietknięte radio, zainkasowane 30 zł za dwutygodniowe przetrzymanie radia
Moja ponura przygoda z tymi ludźmi zaczęła się rok temu. Przechodząc przez ulicę Moniuszki w Ełku, zauważyłem szyld firmy i postanowiłem tam się udać, z nadzieją, że uda mi się kupić CB radio, gdyż własne skradziono mi z auta tydzień wcześniej.
Na miejscu zastałem właścicielkę, na oko 55-60 lat. Gdy tylko dowiedziała się, że jestem zainteresowany kupnem radia, z chęcią mi pomogła, doradziła wybór i przeprowadziła ponadgodzinny wykład jak korzystać z radia. Bardzo miłe zaskoczenie. W scenerii małego warsztatu upchanego sprzętem - wypadło świetnie.
Minęło 13 miesięcy i pech chciał (pech, bo skończyła się 12-miesięczna gwarancja), że radio mi się zepsuło. Wyło jak oszalałe, gdy tylko naciskałem gruszkę. Postanowiłem zadzwonić do zakładu, gdzie kupiłem radio - odebrał właściciel. Opisałem mu jak sprawa się ma, że do Ełku wpadam tylko na weekend, zależy mi na czasie, a w piątek będę późno i tak naprawdę to nie wiem co mam robić... Zapadł mi w pamięć fragment dialogu:
Ja: Kurczę, będę późno, w piątek koło 21-22, nie dam rady nie przysparzając kłopotu...
Właściciel: (stanowczo) Jest Pan naszym klientem?
Ja: Tak, ale...
Właściciel: Klientowi trzeba pomóc, w warsztacie będziemy do północy.
Rewelacja. Profesjonalizm na 100%. Niestety, w poniedziałek, na kiedy byłem umówiony - okazało się, że radio jest jeszcze nietknięte. Zdarza się - poprosiłem o radio zastępcze, za które wpłaciłem 100 zł kaucji zwrotnej i umówiłem się na telefon w sprawie wyceny, zastrzegając, że nie chcę iść w naprawę, która zbyt drogo mi wyjdzie. Od tamtej pory dzwoniłem codziennie przez 10 dni, nieraz 2-3 razy dziennie. 11. dnia, przy braku samej wyceny (o naprawie nie wspominając) poprosiłem o odłożenie radia na bok i umówiłem się na jego odbiór na piątek wieczór. Już telefonicznie zrezygnowałem z pozostawienia radia w rozliczeniu i kupna nowego. Gdy okazało się, że nie dam firmie zarobić ani grosza, ich stosunek do klienta nieco się zmienił..
Gdy w piątek dotarłem na miejsce (godzina 20.) zastałem właścicielkę w warsztacie. Kategorycznie nakazała mi wyjść i zgłosić się na drugi dzień, bo wizyta o godzinie 20 jest co najmniej niestosowna. Zgłosiłem się na drugi dzień. Tym razem towarzyszyła mi żona. Na miejscu otrzymałem z powrotem swoje popsute radio. Dowiedziałem się też, już po zwrocie radia zastępczego, że usługa przeglądu radia kosztowała mnie 30 złotych i pozostaje mi z kaucji 70 zł reszty. Lekko zszokowani z żoną, jęliśmy perswadować, że nie taka była umowa i że gdybyśmy tylko byli o tym poinformowani (10 dni dzwonienia celem uniknięcia takiej właśnie sytuacji), to byśmy z usługi nie skorzystali. Po kilkunastu minutach utarczek słownych, przemiły i profesjonalny do tej pory pan właściciel (na oko 65-70 lat) wpadł w amok i zaczął wyganiać moją żonę z warsztatu, gdyż ta "trajkotać może sobie na ulicy, a tu on rozmawia z klientem". Sprawa stała się na tyle nieprzyjemna, że żona wykonała telefon na policję, gdzie poradzono jej, by tylko odzyskała kwit kaucji. Gdy okazało się, że kwitu nie odzyskamy, schwyciłem go wraz z wydawanymi 70 zł i oznajmiłem, że idę z żoną na policję. I wtedy się zaczęło.
Wówczas właścicielka rzuciła mnie na stertę gratów w korytarzu. Właściciel wciągnął żonę w głąb warsztatu. Zupełnie zaskoczony takim obrotem spraw, celowo dałem sobie wyszarpnąć kobiecie kwit, by skończyć ten kuriozalny cyrk. Gdy już miałem wolne ręce z zakładu wybiegł jak opętany właściciel i chwycił mnie za gardło, nieświadom, że nie mam już kwitu w dłoni. Zdążyłem tylko podnieść ręce do góry, jak poddający się Apacz na dzikim zachodzie (w przeciwnym razie by było, że krzepki 30 latek pobił 70 letniego rzemieślnika). Gdy wydawało się, że emocje opadły, postanowiłem jak najszybciej z żoną się stamtąd oddalić.
Wtedy, gdy już schodziłem po schodach korytarza, właściciel kopnął mnie w plecy i krzyknął na dowidzenia: "Wyp*****lać gnoje!". Wiem jak to wszystko brzmi, ale oprócz świadectwa mojego jak i właścicieli (zapewne zupełnie odmiennego) jest też świadectwo sąsiadki, która wybiegła na klatkę schodową.
epilog: Wczoraj wymieniłem gruszkę na inną, radio działa..
PILUK MAREK GRABOWSKA MAŁGORZATA
ul. Stanisława Moniuszki 16/3
19-300 Ełk, warmińsko-mazurskie
NIP 848-00-06-394
REGON 790122814
KRYMINALIŚCI I ZŁODZIEJE
Usługa: naprawa Canva 268
Efekt serwisu: rozcięte udo, siniak na szyi, ślad buta na plecach, nietknięte radio, zainkasowane 30 zł za dwutygodniowe przetrzymanie radia
Moja ponura przygoda z tymi ludźmi zaczęła się rok temu. Przechodząc przez ulicę Moniuszki w Ełku, zauważyłem szyld firmy i postanowiłem tam się udać, z nadzieją, że uda mi się kupić CB radio, gdyż własne skradziono mi z auta tydzień wcześniej.
Na miejscu zastałem właścicielkę, na oko 55-60 lat. Gdy tylko dowiedziała się, że jestem zainteresowany kupnem radia, z chęcią mi pomogła, doradziła wybór i przeprowadziła ponadgodzinny wykład jak korzystać z radia. Bardzo miłe zaskoczenie. W scenerii małego warsztatu upchanego sprzętem - wypadło świetnie.
Minęło 13 miesięcy i pech chciał (pech, bo skończyła się 12-miesięczna gwarancja), że radio mi się zepsuło. Wyło jak oszalałe, gdy tylko naciskałem gruszkę. Postanowiłem zadzwonić do zakładu, gdzie kupiłem radio - odebrał właściciel. Opisałem mu jak sprawa się ma, że do Ełku wpadam tylko na weekend, zależy mi na czasie, a w piątek będę późno i tak naprawdę to nie wiem co mam robić... Zapadł mi w pamięć fragment dialogu:
Ja: Kurczę, będę późno, w piątek koło 21-22, nie dam rady nie przysparzając kłopotu...
Właściciel: (stanowczo) Jest Pan naszym klientem?
Ja: Tak, ale...
Właściciel: Klientowi trzeba pomóc, w warsztacie będziemy do północy.
Rewelacja. Profesjonalizm na 100%. Niestety, w poniedziałek, na kiedy byłem umówiony - okazało się, że radio jest jeszcze nietknięte. Zdarza się - poprosiłem o radio zastępcze, za które wpłaciłem 100 zł kaucji zwrotnej i umówiłem się na telefon w sprawie wyceny, zastrzegając, że nie chcę iść w naprawę, która zbyt drogo mi wyjdzie. Od tamtej pory dzwoniłem codziennie przez 10 dni, nieraz 2-3 razy dziennie. 11. dnia, przy braku samej wyceny (o naprawie nie wspominając) poprosiłem o odłożenie radia na bok i umówiłem się na jego odbiór na piątek wieczór. Już telefonicznie zrezygnowałem z pozostawienia radia w rozliczeniu i kupna nowego. Gdy okazało się, że nie dam firmie zarobić ani grosza, ich stosunek do klienta nieco się zmienił..
Gdy w piątek dotarłem na miejsce (godzina 20.) zastałem właścicielkę w warsztacie. Kategorycznie nakazała mi wyjść i zgłosić się na drugi dzień, bo wizyta o godzinie 20 jest co najmniej niestosowna. Zgłosiłem się na drugi dzień. Tym razem towarzyszyła mi żona. Na miejscu otrzymałem z powrotem swoje popsute radio. Dowiedziałem się też, już po zwrocie radia zastępczego, że usługa przeglądu radia kosztowała mnie 30 złotych i pozostaje mi z kaucji 70 zł reszty. Lekko zszokowani z żoną, jęliśmy perswadować, że nie taka była umowa i że gdybyśmy tylko byli o tym poinformowani (10 dni dzwonienia celem uniknięcia takiej właśnie sytuacji), to byśmy z usługi nie skorzystali. Po kilkunastu minutach utarczek słownych, przemiły i profesjonalny do tej pory pan właściciel (na oko 65-70 lat) wpadł w amok i zaczął wyganiać moją żonę z warsztatu, gdyż ta "trajkotać może sobie na ulicy, a tu on rozmawia z klientem". Sprawa stała się na tyle nieprzyjemna, że żona wykonała telefon na policję, gdzie poradzono jej, by tylko odzyskała kwit kaucji. Gdy okazało się, że kwitu nie odzyskamy, schwyciłem go wraz z wydawanymi 70 zł i oznajmiłem, że idę z żoną na policję. I wtedy się zaczęło.
Wówczas właścicielka rzuciła mnie na stertę gratów w korytarzu. Właściciel wciągnął żonę w głąb warsztatu. Zupełnie zaskoczony takim obrotem spraw, celowo dałem sobie wyszarpnąć kobiecie kwit, by skończyć ten kuriozalny cyrk. Gdy już miałem wolne ręce z zakładu wybiegł jak opętany właściciel i chwycił mnie za gardło, nieświadom, że nie mam już kwitu w dłoni. Zdążyłem tylko podnieść ręce do góry, jak poddający się Apacz na dzikim zachodzie (w przeciwnym razie by było, że krzepki 30 latek pobił 70 letniego rzemieślnika). Gdy wydawało się, że emocje opadły, postanowiłem jak najszybciej z żoną się stamtąd oddalić.
Wtedy, gdy już schodziłem po schodach korytarza, właściciel kopnął mnie w plecy i krzyknął na dowidzenia: "Wyp*****lać gnoje!". Wiem jak to wszystko brzmi, ale oprócz świadectwa mojego jak i właścicieli (zapewne zupełnie odmiennego) jest też świadectwo sąsiadki, która wybiegła na klatkę schodową.
epilog: Wczoraj wymieniłem gruszkę na inną, radio działa..
- Besserwisser
- Posty: 3564
- Rejestracja: 2010-02-19, 22:35
- Lokalizacja: Starting GPS...
- Kontakt:
Czytało się jak wypracowanie na ocenę celującą.
President Jackson forever
Mobile: Jackson II + Sirio Hi-Power 4000 + mikrofon seryjny
Base: Jackson 5 band + Jackson 6 band + Solarcon Imax2000 + Sadelta ME3 + Astatic 1104C + CB Master CB200 + FRQ8F1
Eksponaty: President Wilson + Tank Whip full 1/4 + President Texas (wer. 215cm)
Mobile: Jackson II + Sirio Hi-Power 4000 + mikrofon seryjny
Base: Jackson 5 band + Jackson 6 band + Solarcon Imax2000 + Sadelta ME3 + Astatic 1104C + CB Master CB200 + FRQ8F1
Eksponaty: President Wilson + Tank Whip full 1/4 + President Texas (wer. 215cm)